środa, 12 marca 2014

Rozdział III

2 komentarze:
Trochę zeszło mi się z trzecim rozdziałem. Zbyt dużo pomysłów i kilka wersji doprowadziło do tego, iż nie mogłam się na nic zdecydować. Wkońcu jednak udało mi się go dokończyć. Enjoy:)


Pewnego wieczoru w gabinecie Tsunade.

- Kakashi...powiedz, że masz dobre wieści. - Hokage nerwowo przeglądała strony najnowszego numeru gazety "Życia Konohy" w poszukiwaniu wyników ostatniej kuponowej loterii. - No mów mów. - ponagliła swojego podwładnego.
-Wszystko masz napisane w raporcie.
 - Czytałam go ale chcę to usłyszeć od ciebie. - stwierdziła nagle uderzając pięścią w biurko. - No nie wygrałam!
- To źle?
- Oczywiście, że tak... Zawsze gdy wygrywam dzieje się coś złego. Kontynuuj.
- Co mam ci więcej powiedzieć. Jak już wspominałem wszystko masz w raporcie a ich umiejętności zostały spisane w naszej księdze. - zaczął uważnie dobierając słowa. - Jest wszechstronnym shinobi, znajduje się na późniejszym etapie niż reszta drużyny. Talenty głównie odziedziczyła po swoim ojcu i babce. Jej umiejętności można wykorzystać zarówno w planowanym ataku i defensywie. Potrafi wyssać energie z otoczenia i przekstałcić ją głównie w żywioł błyskawicy w kombinacji z wodą, korzysta również z ognia i wiatru. Nie używa elementu ziemi. Myślę, że w chwili obecnej nie miałbym z nią szans.
- Nawet gdybyś zdołał...?
- Nawet wtedy. - przerwał jej, kręcąc głową. - Oglądałem jej pojedynek z Itachim. Niestety mój sharingan jest słabszy i nie dałbym rady zbyt długo utrzymywać iluzji.
- Rozumiem.
- Dokonałaś dobrego wyboru. Jeśli okaże się, że kiedyś nie mógłbym wyruszyć z nimi na misję, ona najlepiej da sobie radę z Naruto.
- A jej zachowanie?
- Nie mam nic więcej do dodania, jej zachowanie nadal się nie zmieniło. Pomimo tego uważam, iż zasługuje na wpisanie na listę oczekujących na egzaminy.
Drzwi do gabinetu Hokage się otworzyły. Zobaczyli w nich zabandażowaną postać Shimury Danzo i stojącą Shizune, która szybko uciekła nie chcąc czekać na dalszy rozwój sytuacji.
- Nic z tego nie będzie póki ja mam coś tutaj do powiedzenia...
Mina blondynki nie zapowiadała niczego dobrego. Tsunade była podwójnie wściekła. Omawiała z Kakashim elementy polityki miasta, nie mając pojęcia, iż jej oponent stoi tuż pod drzwiami. Zawiodła ją jej asystentka. Postanowiła, iż później się z nią rozprawi. Powoli opanowała zdenerwowanie. Obserwowała go analizując swoje położenie. Nie wiedziała, ile czasu tam stał i co dokładnie słyszał.
- Danzo dlaczego nam przerywasz? Omawiamy ważne sprawy z wiązane z funkcjonowaniem wioski. - zaczęła ostrożnie.
Mężczyzna nie odpowiedział od razu.
- Pozwolisz że usiądę.
Nie czekając na jej odpowiedź, podszedł i rozsiadł się na krześle.
- O co więc chodzi?
- Pofatygowałem się tutaj osobiście, ponieważ zauważyłem, że część moich raportów i cennych uwag, dziwnym trafem omija biuro Hokage.
- To niemożliwe. Shizune przynosi do mnie cała korespondencję. - odpowiedziała stanowczym głosem.
- Dlaczego więc nie wyznaczyłaś terminu konsultacji w sprawie Sekcji A, B, C i D?
- Jestem głównym koordynatorem jednostek specjalnych. Nie uznałam tego za konieczne.
- Pozwolisz, że wspólnie zdecydujemy o tym co jest ważne. Wracając do waszego tematu rozmowy.... Jak już powiedziałem dopóki jestem w radzie, nie będzie niepotrzebnych awansów.
- Nie tylko ty o tym decydujesz...
- Nie ale już skonsultowałem się w tej sprawie i jesteśmy w tej kwestii...jednomyślni...
Wstał, odwrócił się i chciał odejść.
- Danzo, nie możemy tak postępować. Podczas ostatnich zawodów poręczyłam za nią i teraz też tak zrobię/
- Tak? A chcesz powtórki z przeszłości? Powinna się cieszyć że jeszcze żyje. - przerwał jej wypowiedź używając ostrego tonu głosu. Nie czekając na ripostę wyszedł. Blondynkę aż zapowietrzyło.
- Jak on śmiał... Jeszcze dziś pójdę to przedyskutować...
- I co to da? Wprost stwierdził, że zostałaś przegłosowana. Szkoda czasu.
- Muszę się nad tym wszystkim zastanowić. Niedobrze się stało, że słyszał o czym rozmawiamy.
- Nie spodziewałem się tego po Shizune.
- Nie zawracaj sobie tym głowy. - Tsunade umilkła, rozmasowując skronie. Czuła jak powraca uciążliwa migrena. - Kakashi to wszystko musi zacząć jakoś dobrze funkcjonować.
- Postaram się.
- Możesz odejść.


. *************************************************************************** -


- Gdzie on jest? Ile mamy jeszcze czekać...
- Naruto nie gorączkuj się tak Dopiero ma 5 minut spóźnienia.
- Ciągle to samo. Czy chociaż raz nie może być punktualny?
- Gdy się zjawi zapewne nas przeprosi i...
- I stwierdzi, że zabłądził…
Sakura zaśmiała się cicho. Ayako jak zwykle siedziała w oddaleniu od nich pod drzewem. Obserwowała chmury na niebie przysłuchując się rozmowie. Cała grupa trenowała już prawie tydzień. Współpraca wychodziła coraz lepiej ale jednak daleko im było do ideału. Poza poligonem omijali się szerokim łukiem. Kakashi próbował ich do siebie zbliżyć ale średnio mu to wychodziło. Zastanawiała się co dziś będą robić. Jej rozmyślania przerwał kapitan, pojawiając się na gałęzi drzewa.
- Witam was. Przepraszam za spóźnienie. Niestety zabłądziłem i...
- Przyznaj się znowu czytałeś całą noc. - stwierdziła rozbawiona Imahara.
Szarowłosy zeskoczył na ziemię, ignorując ją. Nie zamierzał z nią na dyskutować na ten temat.
- Zbliżcie się. No już już.
Ayako wstała niechętnie, podchodząc do grupki ludzi.
- Sensei coś się stało?
- Wyruszamy na misję? Tak?
Kakashi pokiwał głową.
- Wiedziałem! - krzyknął Naruto ciesząc się za nich wszystkich. - Co to za zadanie?
- Łapanie wioskowych kotów?
- Nie moi drodzy. - mężczyzna rozłożył na ziemi mapę Kraju Ognia. Wszyscy się nad nią pochylili. - Jak narazie będzie to misja rangi B. Udajemy się...tutaj...nad granicę z Krajem Żelaza... - wskazał na północno-wschodnią część państwa - do wioski Teshikawa leżącej nad jeziorem Kussharo.
- I co tam niby będziemy robić? - zapytał Sasuke odzywając się po raz pierwszy tego dnia.
- Podobno w tamtych okolicach dzieją się dziwne rzeczy. Spotkamy się tam z naczelnikiem osady i będziemy do jego dyspozycji. Macie godzinę na spakowanie się. Widzimy się pod bramą.    
- Tak jest! - krzyknęli jednocześnie znikając mu z oczu. W mieście rozdzielili się. Każde z nich udało się do swojego miejsca zamieszkania. Ayako krążyła po pokoju wybierając najpotrzebniejsze rzeczy. Sięgnęła do dużej drewnianej skrzyni, stojącej pod oknem. Wyciągnęła z niej zapasową broń: kunaie, shurikeny, sztylety i wybuchowe notki. Zapakowała to wszystko do plecaka. Po chwili dołożyła zapasowe ubranie i coś do jedzenia. Przebrała się i przeglądnęła się w lustrze. Zostało jej jeszcze pół godziny więc postanowiła odwiedzić siostrę. Zamknęła mieszkanie i poszła prosto do zakładu fryzjerskiego ale jej tam nie zastała. Czekając na Akane pokręciła się chwilę po ulicy. Zostawiła jej wiadomość i poszła na miejsce zbiórki. Myślała, że będzie pierwsza ale zdziwiła się widząc podekscytowanego Naruto.
- Jak myślisz co tam się dzieje?
- Nie mam pojęcia... Ale raczej będzie ciekawie...
- O taaak...w końcu pokażemy na co stać siódmą drużynę!
- Tak tak.. tylko nie wchodźcie mi w dro.... Tora... - mruknęła spoglądając w górę i śledząc lot ptaka-kuriera. Od razu go rozpoznała.
- Co powiedziałaś? - Uzumaki najeżył się gotów do kłótni.
- Tora ptasi posłaniec... - powtórzyła nadal obserwując szybko lecącego sokoła. W mgnieniu oka znalazła się na dachu jakiegoś magazynu, zostawiając zdezorientowanego blondyna na środku ulicy.
- Ej co ty robisz?! - krzyknął podążając za nią. - Na co tak patrzysz?
- Tam! Widzisz go? - wskazała na ptaka, który już dolatywał do ptaszarni znajdującej się na najwyższym piętrze biur administracyjnych Konohy.
- O co robisz tyle hałasu? Zwykłe ptaszysko!
- Jesteś zwykłym ignorantem! To jeden z najszybszych ptasich kurierów Wioski Ukrytego Liścia!
- No i co z tego?
Ayako straciła do niego cierpliwość. Walnęła go w głowę.
- Za co??
- Za wszystko!
- Druga Sakura...
- Że co?? Odwołaj to!
Zaczęli się kłócić. Nawet nie zauważyli gdy stali się pośmiewiskiem okolicy.
- Naruto?! Ayako?!
Spojrzeli w dół widząc na ulicy wściekłą Haruno i stojącego za nią Sasuke. Od razu przestali widząc jak podwija rękawy. Imahara przybladła, przypominając sobie jak dwa dni temu ją rozzłościła.
- Sakurcia... uspokój się. My tylko tak sobie rozmawiamy...
- Właśnie. Dyskutujemy o poważnych sprawach.
- To jej wina! Sama mnie tu zaciągnęła!
- Ja?! Sam tu za mną wlazłeś!
- Dosyć! Złazić mi tu i to już!
Od razu ją posłuchali. Zeskoczyli na dół milcząc i patrząc na siebie wrogo. Uchiha jak zwykle się nie wtrącał zachowując stoicki spokój.
- Wkońcu... jaka cisza....
- Jestem, już jeeesteeem... Nie spóźniłem się. - Pomiędzy nimi pojawił się Hatake, który wyglądał na dziwnie zadowolonego. - Gotowi? No to ruszamy
Pokiwali głowami ruszając za nim. Przeszli przez bramę oddalając się stopniowo od miasta. Nie śpieszyli się. Hokage wyznaczyła im spotkanie w Teshikawa dopiero następnego dnia. W południe zrobili sobie przerwę zatrzymując się w przydrożnej gospodzie. Usiedli na zewnątrz przy drewnianej ławie. Kapitan z Uzumakim udali się do środka by zamówić posiłek. Po 15 minutach kelnerka przyniosła jedzenie. Rzucili się na nie głodni. Przy deserze Ayako, obserwowała jak Sakura próbuje flirtować z Sasuke, a Naruto obserwuje ich niezadowolony. Przez moment wydawało jej się, że jest zazdrosny. Blondyn wychwycił jej spojrzenie i opanował się. Po skończonym posiłku ruszyli w dalszą drogę. Maszerowali ciągle na północ. Krajobraz powoli się zmieniał. Stopniowo wkraczali na bezdroża Kraju Ognia. Miasta i osady ludzkie ustępowały miejsca dzikim zwierzętom i mieszanej florze, która w końcu przekształciła się w górską roślinność. Na czele maszerowali chłopcy, za nimi dziewczyny, a na samym końcu Hatake. Sakura wciągnęła Ayako w rozmowę. Ta wkrótce tego pożałowała gdy różowowłosa kunoichi poprosiła by opowiedziała im coś więcej o sobie. Próbowała się wymigiwać od odpowiedzi ale do niej przyłączył się Uzumaki, który najwidoczniej postanowił się zrewanżować. Zerknęła do tyłu szukając pomocy u jonina ale ten tylko wzruszył ramionami. Nie uszło to uwadze reszcie drużyny, która zaczęła naciskać na nią jeszcze bardziej.
- Nie muszę wam nic mówić. Współpracujemy tymczasowo i za jakiś czas wrócę do... 
- Ale teraz jesteś tutaj i chcemy cię dobrze poznać by jeszcze lepiej współpracować. - przerwano jej.
- Dokładnie dokładnie. Nie bądź taka skryta. Jakie tajemnice ukrywasz? - stwierdził Naruto odwracając się do niej z szerokim uśmiechem. Jego mina nie zwiastowała niczego dobrego. Miała ochotę stamtąd uciec ale nie mogła tego zrobić. Próbowała jeszcze walczyć. Nieoczekiwanie wtrącił się Sasuke.
- Naruto jesteś zbyt nachalny. Stresujecie naszą koleżankę.
- Ja? Ależ skąd po prostu jesteśmy ciekawi....
Zapadła cisza. Patrzyli na nią oczekując odpowiedzi.
- Ciekawi jasne. Dobrze tylko dajcie mi potem święty spokój. - westchnęła ciężko.
- Kto pierwszy?
 - Ja. - stwierdził Uchiha ponownie zaskakując wszystkich. - Twoja najtrudniejsza misja?
- Hm...misja dyplomatyczna w Kraju Błyskawic i znoszenie humorów Raikage..., tropienie Orochimaru i Kabuto, starcie z Akatsuki...
- Walczyłaś już z nimi?
-Oczywiście, że tak. To była misja najwyższej rangi. Odnaleźliśmy wtedy dwójkę z nich i ponieśliśmy klęskę. O mało wtedy nie zginęłam.
- Jesteś doświadczonym shinobi. Czy odebrałaś już komuś życie?
- Tak. - pokiwała po chwili głową, na wszelki wypadek uprzedzając kolejne pytanie - To jest nieuniknione. Walczymy z naszymi wrogami w obronie wioski i mieszkańców.
- Dlaczego przydzielono cię tutaj? - zapytał ponownie.
Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
- To delikatna misja. Jeśli Hokage i Kakashi was o niej nie poinformowali, tym bardziej ja tego nie zrobię. 
- Dobrze zmieńmy temat. - usłyszeli głos dochodzący z tyłu.
- Podobno kiedyś trenowałaś z naszym Senseiem? To prawda?
- Tak. Kapitan Hatake uczył mnie swoich technik.
- Dosyć dobrze się znacie, prawda?
- Tak, mieliśmy okazję się poznać. - stwierdziła ukrywając zakłopotanie.
- Teraz ja. - stwierdziła Sakura. - Jakie są twoje zainteresowania? Masz jakieś domowe zwierzęta?
- Lubię czytać książki, rysować i podróżować. Jestem bałaganiarą. Moja siostra zawsze mi to wypomina. Nie lubię gotować. Najczęściej zamawiam jedzenie. Moje ulubione dania to: dango, okonomiyaki i ramen. Nie mam domowego pupilka.
- Co z twoją rodziną? Masz rodzeństwo? Jak oni z tobą wytrzymują? Są podobni do ciebie czy są milsi? - Uzumaki wypalił z automatu.
Milczała lekko zaskoczona tym pytaniem. Była zdziwiona tym, iż nadal nie kojarzył jej nazwiska. Zastanawiała się czy tak jest naprawdę czy tylko udaje podpuszczając ją.
- No i? Nie zamierzasz odpowiedzieć? Jesteście jakimiś dziwolągami czy co?
Zatrzymała się. Miała ochotę go uderzyć. Kakashi położył dłoń na jej ramieniu co ją przed tym powstrzymało.
- Naruto przestań... - zaczęła ostrożnie Sakura.
- Ja? Dlaczego? O co wam chodzi? Dlaczego tak na mnie patrzycie?
- Po pierwsze nie waż się nigdy obrażać kogoś o kim zbyt mało wiesz!. - warknęła powoli się opanowując. Nie chciała odpowiadać na to pytanie a on ją do tego zmuszał - Po drugie moi bliscy nie żyją. Po trzecie nie chce mi się więcej tłumaczyć.
Wszyscy umilkli co zakończyło serię pytań i odpowiedzi. Sasuke przywołał gestem Naruto do siebie i coś mu powiedział na ucho. Uzumaki zrobił zdziwioną minę po czym tylko wzruszył ramionami. Ayako zaoferowała się, że pójdzie przodem jako zwiadowca. Do końca dnia trzymała się z przodu nie mając ochoty na ich towarzystwo. Gdy zaczął się zbliżać wieczór postanowili rozbić obóz na małej polance. Hatake wyznaczył dla każdego zadanie. Atmosfera nadal była napięta i nikt nie wchodził sobie w drogę. Po skończonej kolacji, rozsiedli się zmęczeni w śpiworach wokół małego ogniska. Wkońcu ułożyli się w swoich śpiworach a pierwsza osoba objęła straż. Naruto obudził ją o pierwszej w noc
- Wstawaj już czas. - potrząsnął ją za ramię.
- Coś się działo?
- Nie. To spokojna noc. Słychać tylko nocne zwierzęta.
Usiadła ziewając. Wstała i zajęła się zwijaniem śpiwora. Zerknęła na chłopaka, który nadal stał w tym samym miejscu.
- Dzięki za pobudkę. Możesz już iść spać.
- Yhym.... Słuchaj... chciałem z tobą porozmawiać.
- Niby o czym?
- O popołudniu. Chciałem się tylko z tobą tylko podroczyć.Przepraszam nie chciałem zmuszać cię do odpowiedzi. Sasuke powiedział mi wszystko.
 - Zapomnijmy o tym. Nic się nie stało. Idź odpocząć
- Nie możemy się tak kłócić wkońcu jesteśmy jedną drużyną. - stwierdził już rozchmurzony.
- Taaaak, idź odpocząć.
Dołożyła suchego drewna do ogniska i zniknęła pojawiając się na grubym konarze wysokiego drzewa, skąd miała dobry widok na śpiących i okolicę. Noc była bezchmurna. Oparła się wygodnie o pień i patrzyła w gwiazdy. Nie zauważyła kiedy zleciał czas i nastał ranek. Drgnęła gdy obok niej pojawił się Kakashi.
- Ale mnie przestraszyłeś. - szepnęła cicho.
- Wybacz nie chciałem. Dlaczego mnie nie obudziłaś?
 -Nie jestem śpiąca. Postanowiłam poczekać na wschód słońca.
- Też mam taki plan. Chyba oglądniemy go razem. Nie masz nic przeciwko?
Z wrażenia o mało nie spadła na ziemię.
- Nie oczywiście, że nie. - odpowiedziała szybko.
- Po skończonej misji...chciałbym z tobą porozmawiać... może przy kolacji?
- Ty proponujesz mi randkę? Ostatnim razem...
- Być może. Więc?
- Dobrze zgadzam się.
Zamyślona zerkała na niego. Bardzo dobrze wiedziała ile kosztowała go ta propozycja. Był jej zupełnym przeciwieństwem: nieśmiały, cichy, skryty. Chciała go wprost zapytać o główny powód ale w końcu zrezygnowała. W milczeniu oglądali wschód słońca. Po skończonym śniadaniu, zwinęli obóz i ruszyli dalej. Tym razem ścieżka, którą cały czas podążali prowadziła w górę. Pamiętając zdarzenia z wczoraj maszerowała na przedzie razem z Sasuke. W połowie ścieżki Naruto zaczął narzekać stwierdzając, że zapewne się zgubili. Zanim zdążył się rozkręcić usłyszał upragnioną wiadomość.
- Jesteśmy już prawie na miejscu. Stąd widać jezioro i Teshikawę.
- Wkońcu...
Faktycznie mieli stamtąd wspaniały widok na znajdujące się w oddali malowniczo położone górskie jezioro i ludzką osadę położoną na jego brzegu. 

Co czeka naszych bohaterów? Co to za dziwne rzeczy dzieją się w tamtych okolicach? Okaże się w następnym rozdziale.