czwartek, 12 maja 2016

Rozdział VI

1 komentarz:
 


             Więzień milczał ciągle zerkając za siebie pomimo tego, iż był skuty i nafaszerowany środkami uspokajającymi. Ayako wydało się to podejrzane więc na wszelki wypadek prewencyjnie opowiedziała mu ze szczegółami co mu zrobi jeśli spróbuje swoich sztuczek. Mężczyzna mruknął coś pod nosem co zabrzmiało jak przekleństwo, popatrzył na nią nienawistnie i odwrócił głowę. Dziewczyna westchnęła cicho popychając go lekko i rozkazując by przyśpieszył. Było już późne popołudnie i nie chciała z nim utknąć poza murami miasta. Zaburczało jej w brzuchu, sięgnęła więc do plecaka po batonik. Wcześniej tego samego dnia kapitan Hatake dostał nowe rozkazy od Hokage i zdecydował że się rozdzielą. Jej zadaniem było odeskortowanie podejrzanego do Wioski Liścia a reszta drużyny miała udać się w wyznaczone miejsce w którym mieli poczekać na przyjazd oficjalnej delegacji Daimyo Kraju Ognia. Ugryzła kawałeczek zastanawiając się nad powodem ich przybycia do Konohy ale nie mogąc wymyślić nic sensownego ponownie popchnęła do przodu mężczyznę, który potknął się i rozłożył na ziemi jak długi nabijając sobie guza. Więzień obrzucił ją stekiem przekleństw i epitetów ale Ayako średnio to ruszyło.  Kazała mu wstać a gdy zaprotestował zmusiła go do tego siłą i ruszyli dalej. Po chwili gdy zdołała go opanować znaleźli się na końcu leśnej ścieżki, którą podróżowali a przed nimi rozciągał się szeroki, ubity trakt prowadzący prosto do ich celu. Po około kolejnych dziesięciu minutach znaleźli się przy północnej bramie wjazdowej do miasta i nie zatrzymywani przez wartowników skierowali się prosto do centrum gdzie Ayako od razu przekazała swój balast Shizune. Kobieta wezwała strażników i odesłała ją mówiąc, że dziś nie mają czasu na wysłuchiwanie raportów po czym przestała na nią zwracać uwagę. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i wyszła na zewnątrz. Ponownie zaburczało jej w brzuchu więc korzystając z chwili wolnego postanowiła kupić sobie coś do jedzenia. Dwie przecznice dalej w budce ulicznego sprzedawcy zamówiła porcję grillowanych szaszłyków, które pochłonęła jeszcze gorące na miejscu. Zamówiła dokładkę gdy w oddali na głównej ulicy dostrzegła małe zamieszanie. Poczekała aż kucharz zapakuje jej jedzonko na wynos i postanowiła to sprawdzić. Wmieszała się w tłum gapiów stojący na skrzyżowaniu i razem z nimi obserwowała przejazd kawalkady powozów i strażników. Aby mieć lepszy widok wdrapała się na płot a z niego wskoczyła na dach jakiegoś sklepu a następnie teleportowała się pod centrum administracyjne shinobi gdzie akurat Tsunade z Radą Wioski oficjalnie witała nowo  przybyłych gości. Przykucnęła na kamiennym murku i zdziwiona obserwowała Itachiego Uchihę stojącego na baczność przy jednej z karoc.
 - A ten co tutaj robi? - mruknęła do siebie wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i zapalając jednego.
- Nie wiem. Pewnie po prostu przydzielono go do ochrony... - stwierdziła Sakura pojawiając się po jej lewej stronie.
- Pewnie tak.... Mieliście po drodze jakieś kłopoty?
- Nie a ty?
Ayako pokręciła głową.
- Kakashi sensei na dziś dał nam wolne.
- Tak? To fajnie.... A nie wiesz czasem po co oni wogóle się tutaj zjawili?
- Dokładnie to nie wiem. Słyszałam tylko że przywieźli cenne artefakty i księgi.
- Yhymmmmm.....
- Nie powinnaś tyle palić. - ze swojej prawej strony usłyszała głos Kakashiego. Już miała mu się odgryźć ale w ostatniej chwili się powstrzymała. - Nie musisz się o mnie martwić...
- To się jeszcze okaże. Sakuro proszę odszukaj Naruto i powiedz mu żeby był gotowy jutro o 5 rano na rozpoczęcie nowego planu treningowego.
Różowowłosa tylko pokiwała głową zerkając po nich po czym zniknęła zostawiając ich samych.
- O co tym razem ci chodzi? - Ayako spojrzała na niego badawczym wzrokiem.
- Zgubiłaś moją książkę i obiecałaś mi kolację. - odpowiedział wprost patrząc na nią.
- A tą książkę.... Przepraszam odkupię ci ją. - mruknęła sięgając po portfel z pieniędzmi.
- Kolacja jutro wieczorem? Będę u ciebie o 20. Chyba nie będziesz aż tak zajęta?
- Nie raczej nie... A dlaczego nie dziś i jak mam to potraktować?
- Dziś to ja mam parę spraw do załatwienia. To znaczy?
- To randka czy zwykłe spo...
- Jaka randka? - pomiędzy nimi pojawił się znienacka Asuma Sarutobi. - Umawiasz się na randki? Przecież dziś mieliśmy spotkać się u mnie na małą partyjkę pokera.
- O boże... - Ayako jęknęła ukrywając twarz w dłoniach.
- Nooo? Kakashi nie wstydź się.... Mi możesz wszystko powiedzieć.... - Asuma zaśmiał się szturchając znacząco mężczyznę.
- Ja nic nie wiem. Chyba ci się przesłyszało.
- Taaa jasne. Dobrze wypytam cię później bo zaraz panna Ayako spali się tutaj nam ze wstydu a teraz chodź ze mną. Tsunade wzywa nas do swojego biura.
- Po co? Przecież teraz napewno jest teraz bardzo zajęta.
- Nie wiem, zobaczymy.
Gdy tylko mężczyźni zniknęli jej z pola widzenia Ayako również się stamtąd zmyła udając się prosto do swojego mieszkania. Skoro umówiła się jutro na spotkanie z Kakashim musiała się do niego przygotować. Niestety dobry humor popsuło jej to co zobaczyła na drzwiach wejściowych do kawalerki. Ktoś na nich namalował farbą napis: Śmierć zdrajcom Konohy. Usuwanie tego zajęło jej całe popołudnie.


**********************************************************************************


Kolejnego dnia spotkała się razem z resztą drużyny punktualnie o godzinie 5 rano. Jak zwykle Kakashi się spóźnił czym zirytował już nawet spokojnego na codzień Sasuke. Pojawił się czterdzieści minut później razem z legendarnym sanninem Jiraiyą kiedy już nasi bohaterowie zakończyli rozgrzewkę i przeszli do podstawowych ćwiczeń. Gestem nakazał im przerwanie zajęć, przywołał ich do siebie i rozdzielił pomiędzy nich zadania. Sakura od razu oddaliła się by zebrać składniki potrzebne do zrobienia specjalnych kulek wzmacniających organizm. Sasuke miał jak narazie ćwiczyć sam a następnie razem z Haruno. Naruto natomiast oddalił się na plac treningowy razem z nauczycielami. Ayako zdziwił pośpiech z jakim działali ale zachowała to dla siebie. Wypełniła polecenie Kakashiego siadając pod drzewem pośrodku własnoręcznie wytyczonego przez siebie kręgu ze specjalnymi runami i od razu otoczyła chłopaka niewidzialnymi niciami chakry, dzięki którymi mogła kontrolować ewentualne przebudzenie się energii ogoniastej bestii. Nie bardzo wiedziała czego się spodziewać dlatego też była nieco zaniepokojona. Szybko się jednak zorientowała, że Naruto musiałby naprawdę się wysilić by obudzić Kyuubiego. Jak narazie na to się nie zanosiło więc rozluźniła się nieco i oparła wygodnie o pień drzewa. W południe Jiraya i Kakashi zniknęli każąc im zrobić sobie przerwę. Naruto zaprotestował ale Ayako z pomocą Sasuke zdołała mu przemówić do rozumu. Uzumaki był niezadowolony z powolnych efektów treningu. Młody Uchiha również siedział jakiś taki nabzdyczony. Po obiedzie Ayako wyciągnęła z niego, że miał nadzieję, iż nauczy się też czegoś nowego. W okolicach czternastej wrócił kapitan Hatake ale ponownie poświęcił uwagę tylko Naruto doradzając mu, żeby skorzystał z pomocy swoich klonów. Jinchuuriki uznał to za genialny pomysł. Ayako mniej się to spodobało ponieważ teraz musiała się bardziej wysilić. Skupiona siedziała w swoim kręgu kontrolując poziom chakry Naruto i reagując nawet na najmniejsze podejrzane drgania nici. Około godziny piętnastej popołudniu ona i Sasuke odkryli że nie są sami. Treningowi Naruto przyglądała się nieznana im dziewczyna nosząca strój ninja Wioski Liścia. Ayako korzystając z małej przerwy jaką sobie zrobił Naruto podeszła do nieznajomej pytając ją co tutaj robi ale ona tylko zmierzyła ją wzrokiem i nie odpowiedziała. Kunoichi powtórzyła pytanie ale i tym razem nie uzyskała odpowiedzi. Gdy już zirytowana chciała powiedzieć jej by stąd się wynosiła usłyszała znajomy głos tuż za sobą.
- Ayako przestań, co ty wyprawiasz?
Imahara odskoczyła od dziewczyny jak oparzona.
- To ty... - warknęła krzywiąc się na widok Itachiego Uchihy i jego kuzyna Shusuia stojących tuż za nią. Zerknęła ponownie na dziewczynę próbując odgadnąć kim jest. Już gdzieś ją widziała ale nie mogła sobie przypomnieć gdzie
- A kto niby? - chłopak uśmiechnął się lekko. - Co ty robisz z moją kuzynką?
- Kuzynką? Pytałam ją grzecznie co tutaj robi. Tylko tyle
- Faktycznie. Nie ma. Grupa dzieci bawi się w dorosłych shinobi. - odezwał się Shusui.
Ayako postanowiła przemilczeć jego uwagę. Starała się nie wdawać w dyskusje z członkami klanu Uchiha ponieważ prawie zawsze kończyło się to katastrofą.
- Skoro tak uważasz... ale wasza kuzynka może sama mówić za siebie. Chyba potrafi mówić? - zapytała wracając na swoje miejsce.
- Tak potrafi, nazywam się Miyako. Bardzo mi miło. - odpowiedziała stojąc tuż przed nią.
- A mi tak średnio. Przesuń się zasłaniasz mi widok. - machając w bok ręką kazała jej się odsunąć i stanąć z boku. - Nie wyglądasz na jedną z klanu Uchiha.
- Pozory mogą mylić. Kuzynka Miyako przyjechała do Konohy na kilka dni i właśnie oprowadzamy ją po mieście... - stwierdził Shusui.
- To sobie już możecie iść... - mruknęła zamykając oczy i skupiając się na zadaniu. Sięgnęła ponownie do Naruto, który zaczął powoli odwoływać swoje klony i przyswajał zdobytą przez nie wiedzę. Niestety spowodowało to obudzenie się Kyuubiego, który ciekawy sprawdzał co chłopak robi. Ayako skrzywiła się wyczuwając bezbłędnie cząstki jego chakry. Przestała słuchać Miyako, która coś do niej mówiła. Machnęła nawet na nią ręką odganiając ją od siebie jak natrętną muchę. Ta tupnęła nogą ale Itachi szybko ją uspokoił i odeszli stamtąd. Ayako natomiast oplotła mocniej Naruto zagarniając energię bestii do siebie i powoli ją wchłaniając. Nagle zamarła czując, iż demon odkrył jej obecność rozkazując jej przestać. Nie posłuchała go kontynuując i powoli zmuszając go do cofnięcia się do najodleglejszych zakamarków podświadomości Uzumakiego. Bestia stwierdziła, że to jeszcze nie koniec po czym jak narazie dała za wygraną. Imahara odetchnęła prawą dłonią dotykając przygotowanych wcześniej znaków na ziemi, które po chwili zaczęły świecić czerwonym światłem. Nie mogła zatrzymać w swoim ciele tak obcej chakry, która nie była dla niej zbyt przyjemna i poprzez którą źle się czuła. Postanowiła szybko się jej pozbyć i niedaleko nich zasadziła młody las. Po chwili kilka kroków od nich wyrosły pierwsze drzewa a ona odetchnęła zamykając oczy. Teraz już zrozumiała dlaczego Kakashi wątpił w jej umiejętności i zaproponował jej pomoc znajomego z oddziału Anbu.
Trening skończyli przed 20 wieczorem gdy powoli już się zmierzchało. Naruto był bardzo zadowolony z jego wyników. Nie chciał kończyć ale Jiraya namówił go na kolację. Ayako natomiast nie spodziewała się tego jak będzie zmęczona. Utrzymywanie Kyuubiego w stanie uśpienia i pochłanianie jego chakry przez pół dnia spowodowało, ze była wykończona i śpiąca a jeszcze dziś przecież była umówiona na spotkanie. Jednym z wyjść było wchłonięcie energii z otoczenia ale bardzo dobrze wiedziała, że nie może tego zrobić. Ojciec gdyby żył zabiłby ją za to na miejscu. Akane gdyby się dowiedziała zrobiłaby to samo. Pozostał jej tradycyjny odpoczynek. Już chciała podążyć za kolegami z drużyny gdy Kakashi postanowił, że będzie inaczej. Zasłonił jej oczy i oboje zniknęli pojawiając się na polanie gdzieś za miastem.
- Co ty robisz? Gdzie mnie zabrałeś? - udała, że się zirytowała.
Kakashi machnął dłonią każąc znikać psu ninja, który pilnował dla niego piknikowego koszyka i zwiniętego, czerwonego koca w kratę.
- A jak myślisz? Podejrzewałem, że po całym dniu będziesz zmęczona więc postanowiłem przygotować coś takiego.  - stwierdził rozkładając wszystko. Ayako zdziwiła się widząc, że nie nosi maski i że nawet pomyślał o świecach i winie.
- Piknik? Już zapomniałam jakim jesteś romantykiem... - powiedziała siadając na kocu.
- Więc chyba będziesz zmuszona przypomnieć sobie co nieco...
Mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie wyjmując talerze i nakładając na nie jedzenie.
- Tak myślisz? A co jeśli poproszę byś mi w tym pomógł?
- Hmmm w takim razie nie będę mógł ci odmówić.
Ayako umilkła zajmując się jedzeniem. Była strasznie głodna ale starała się tego nie okazywać. Zapadł zmrok, na bezchmurnym niebie pojawił się księżyc a oni zapalili świece przez co zrobiło się nieco romantyczniej.
- W takim razie jak mam potraktować to spotkanie? Jako randkę? - zapytała po chwili milczenia zauważając, iż Kakashi trochę się zawstydził ale zaraz odzyskał pewność siebie.
- Być może tak. Napewno chciałem cię przeprosić za to jak cię potraktowałem. Nie mogłem sobie darować tego, że nie zatrzymałem cię gdy opuszczałaś wioskę. Cały ten czas gdy cię nie było tęskniłem, bardzo... A gdy wkońcu wróciłaś chciałem z tobą porozmawiać ale bałem się, że... że... mnie odrzucisz i.... Przepraszam, wybacz mi. Strasznie namieszałem....
Ayako milczała patrząc na niego. Bardzo dobrze wiedziała ile kosztowało go to wyznanie. Na codzień był skrytym i nieśmiałym człowiekiem, który liczył się ze zdaniem rodziny i przyjaciół. Upiła łyk wina zyskując trochę na czasie i zastanawiając się co mu odpowiedzieć.
- Już dawno ci wybaczyłam. Naprawdę. Nie musisz się tym przejmować, nie żywię do ciebie już żadnej urazy.
- Cieszę się. Nawet nie wiesz jak...
- I co teraz? Ponownie zapraszasz mnie na randkę...
- Chciałem po prostu wiedzieć i... odnowić naszą znajomość. Jeśli zechcesz... - mężczyzna mruknął przysuwając się do niej. Ayako odstawiła na bok talerzyk bawiąc się kieliszkiem.
- Nie jestem teraz dla ciebie za młoda? - zapytała patrząc mu prosto w oczy.
- Ta cała różnica wieku to bzdura. Nie zwracam już na to uwagi. Już raz popełniłem ten błąd i nie zmarnuję kolejnej szansy- szepnął dotykając jej policzka i po chwili całując delikatnie.
Dziewczyna zamknęła oczy czując jak jej policzki pokrywają się rumieńcem. Oddała jego pocałunek dotykając jego dłoni. Nagle obydwoje zamarli słysząc dobiegające do nich od strony wioski odgłosy wybuchów i ostry dźwięk alarmu.


Rozdział nr 6 dodany po bardzo długiej nieobecności. Postanowiłam wkońcu wrócić i dokończyć to co kiedyś zaczęłam. Mam nadzieję, że tak jak wtedy moja pisanina spodoba się nowym osobom. Kolejny rozdział w sumie mam już napisany ale muszę w nim jeszcze co nieco pozmieniać. Postaram się go dodać w okolicach przyszłego weekendu.