środa, 16 sierpnia 2017

Rozdział XI

4 komentarze:


Następnego dnia



Druga w nocy. Zamieszanie na ulicy. Patrole policyjne Uchiha przeszukują domy i wyciągają z nich wybranych mieszkańców. Trzask wyłamywanych drzwi. Głos ojca dochodzący gdzieś z głębi domu wdającym się z kimś w dyskusję. Szczęk broni. Krzyk przerażonej matki biegnącej po schodach na piętro. Ponownie rozlegający się głos ojca nakazujący żonie ukrycie dzieci. Drzwi otwierające się do pokoju dziecinnego. Dziewczynka próbująca zabrać stamtąd młodszą siostrzyczkę. Matka wpadająca do pomieszczenia starająca się wykorzystać zwój teleportacji ale z nerwów myląca pieczęci. Tupot stóp shinobi wbiegających po schodach. Matka padająca w progu od ciosu kataną. Krew na podłodze tak dużo krwi. Puste oczy kobiety spoglądające gdzieś w bok. Przeraźliwy krzyk dzieci. Madara Uchiha pojawiający się pomiędzy stojącymi shinobi z kpiącym wyrazem twarzy. Śmiech. Rozlegający się głos w głowie powtarzający ciągle to samo pytanie: Chcesz poznać prawdę?



Ayako przebudziła się z nocnego koszmaru gwałtownie siadając na łóżku i ukrywając twarz w swoich dłoniach. Zerknęła w bok obawiając się, iż znowu obudziła Kakashiego ale ku jej zaskoczeniu zamiast śpiącego mężczyzny zobaczyła puste miejsce i Pakkuna wylegującego się na poduszce. Odetchnęła z ulgą postanawiając pójść do łazienki wziąć prysznic. Gdy tylko wstała i wzięła do ręki szlafrok zamarła widząc przy oknie kogoś ubranego na czarno. Jednakże zanim dziewczyna zdążyła zareagować postać zniknęła a ona sama osunęła się spowrotem na łóżko zastanawiając się czy z nią jest wszystko w porządku. Od chwili powrotu do miasta z misji ratunkowej ją i członków drużyny Guya męczyły przerażające koszmary z Madarą Uchiha w roli głównej. Tsunade twierdziła, iż jest to uboczny skutek urazu jakiego nabawili się podczas uwięzienia w innym wymiarze ale Ayako podejrzewała, że za tym kryje się coś więcej. Jej przeczucia sprawdziły się gdy reszcie po prawie tygodniowych specjalnie dla nich zorganizowanych sesjach leczniczych koszmary minęły a u niej wręcz przeciwnie. Co noc śniło jej się to samo - noc w której policja Uchiha razem z shinobi należącymi do organizacji Anbu wymordowała jej krewnych. Co noc budziła się z krzykiem przerażona scenami jakimi była świadkiem jako dziecko. Do tego doszły omamy na jawie. Co jakiś czas wydawało się jej, iż ktoś ją obserwuje przy tym świetnie się bawiąc. Wniosek był tylko jeden: albo pogrążała się w postępującym szaleństwie albo była to sprawka Madary, który dręczył ją starając się zmienić jej nastawienie do shinobi Liścia.
- Co się stało? - Jej niewesołe rozmyślania przerwał Pakkun, który zdążył się już przebudzić i obserwował ją uważnie.
- Jaaa... Nie nic takiego... - Odpowiedziała szybko odwracając się od niego tak by ten nie zobaczył jej wyrazu twarzy.
- Przecież widać, że coś cię dręczy. Od tygodnia męczą cię koszmary i jest coraz gorzej. Zgłaszałaś to Tsunade?
Ayako wstała gwałtownie ignorując go i udając się do łazienki. Gdy tylko stamtąd wyszła wróciła do łóżka z zabraną z półki książką opowiadającą historię powstania Konohy. Starając się zignorować ninkena przerzucała kolejne strony aż wkońcu nie wytrzymała ciągłego gadania pieska i wykrzyknęła:
- Nic nie zgłaszałam ani nie zamierzam tego robić! I nic mi nie jest! Pakkun, przecież ludzie mają sny lepsze lub gorsze! I wogóle daj mi już spokój!
- Ale przecież widzę, że nie jesteś w najlepszej formie... Ej co ty robisz? Nie możesz wychodzić z domu? - Mops stwierdził zeskakując z łóżka i kręcąc się jej pod nogami gdy tak stała przed otwartą szafą.
- Nic mnie to nie obchodzi. Zawieszenie czy nie ja idę na trening! - Ayako krzyknęła wybierając to co dziś na siebie włoży i znowu zamykając się w łazience.
- Jak policja Uchiha zorientuje się, że opuściłaś mieszkanie dadzą ci popalić. Pamiętaj, że tylko dzięki wstawiennictwu Kakashiego nie siedzisz w więziennej izolatce! - Pakkun w przypływie desperacji chwycił zębami za nogawkę czarnych spodni gdy tylko kunoichi wróciła do małego saloniku.
- I tak mnie nie powstrzymasz więc jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. - Ayako mruknęła związując długie włosy w kucyk i ubierając czarny polar na obcisłą koszulkę z krótkimi rękawami.
- Że co? - Zaskoczony ninken otworzył paszczękę i zanim zdążył powiedzieć coś więcej dziewczyny już nie było. Mrucząc coś do siebie piesek wskoczył spowrotem na łóżko chcąc się położyć na poduszce. Była dopiero piąta rano a on nie lubił wstawać a co dopiero biegać o tak wczesnej porze. Jego uwagę przykuła książka, którą Ayako przeglądała dosyć intensywnie od jakiegoś czasu. Zmusił się by ruszyć się z miejsca i z ciekawości sprawdził zaznaczony zakładką fragment.
- Historia powstania klanu Uchiha? Na co jej te informacje? Co ona znowu planuje? - mruknął do siebie ziewając i układając się do snu.

***

Ayako po opuszczeniu mieszkania pojawiła się na ulicy i nieśpiesznie ruszyła przed siebie miejskimi uliczkami na poszukiwania Kakashiego. Była pewna, iż o piątej rano może być tylko w jednym miejscu: na polu treningowym ćwicząc razem ze swoim przyjacielem Asumą Sarutobim. Po ataku Akatsuki na miasto Kakashi został ranny i jeszcze nie do końca odzyskał zdrowie ale ona nie zamierzała mu już robić żadnych wymówek. Kakashi był dorosły i wiedział na co go stać. Poprzedniego dnia odkryła serię jego kłamstw ale wieczorem zamiast awantury czekała na nią kolacja przy świecach a po niej godzili się aż do późnej nocy.
Po około pięciu minutach spaceru dotarła wkońcu w pobliże głównej bramy prowadzącej do
miejsca gdzie trenowali shinobi i zatrzymała się rozglądając dookoła w poszukiwaniu patroli policyjnych. W mieście spokojnie je ominęła ale tutaj na otwartym terenie sprawa była bardziej skomplikowana a nie chciała zostać przyłapana na ponownym ignorowaniu poleceń Tsunade. 
Gdy wkońcu zdecydowała się przejść przez główne wejście usłyszała Shisui Uchihę i odpowiadający mu inny żeński głos, którego nie rozpoznała. Szybko wspięła się na najbliższe drzewo aby nie zostać przyłapaną i zamarła obserwując ze swojej kryjówki nadchodzącą trójkę ludzi ubranych w charakterystyczne kamizelki ze znakami klanu Uchiha. Przez moment wydawało się jej, iż odkryto
 jej obecność ale po chwili uspokoiła się gdy patrol odszedł nie oglądając się za siebie. Nie czekając aż powróci zgrabnie zeskoczyła na ziemię i przeszła przez bramę oddalając się od niej jak najszybciej. Podeszła do tablicy informacyjnej chcąc sprawdzić, pod który numer musi się udać i z cichym westchnieniem przeczytała, iż wszystkie pola są zajęte a Kakashi zarezerwował dla siebie dziesiątkę. Szybciutko przeglądnęła listę pozostałych osób widząc, iż ósemkę zajęła drużyna siódma. Dzisiejszego dnia na polach treningowych panował niesamowity tłok. Byli tam ninja o różnym stopniu zaawansowania począwszy od młodych geninów dopiero co zaczynających swoją przygodę jako shinobi po bardziej zaawansowane grupy najwyraźniej szykujące się już do powoli zbliżającego się egzaminu na jonina. Chcąc nie chcąc musiała przejść obok nich wszystkich ale sądziła, iż wszyscy będą tak zajęci, że średnio zwrócą na nią uwagę. Nie zwlekając dłużej ruszyła przed siebie zatrzymując się dopiero na ścieżce widząc przed sobą rozmawiających między sobą i wskazujących na jakieś zamieszanie kilka metrów dalej Sakurę, Sasuke i osobę znaną jej z organizacji Anbu i Korzenia pod pseudonimem Tenzo lub Kinue.
- Co się stało? Co tak stoicie? - Dziewczyna zapytała podchodząc do nich z ciekawością przypatrując się towarzyszącemu im joninowi.
- Coś się dzieje przy dziesiątce. Właśnie chcieliśmy tam podejść by dowiedzieć się czegoś więcej... - Burknął Sasuke patrząc na nią spode łba.
- Ayako mam dla ciebie dwie dobre wiadomości. To jest kapitan Yamato. Tsunade przysłała nam go w zastępstwie dopóki sensei Hatake nie wyzdrowieje. No i Naruto odzyskał już przytomność czuje się znacznie lepiej i pytał o nas wszystkich. Może po treningu pójdziemy go odwiedzić? - Haruno momentalnie uprzedziła szybką ripostę Imahary przedstawiając towarzyszącego im uśmiechającego się lekko młodego mężczyznę.
- Świetnie dlaczego nie. To napewno poprawi mu humor. - Kunoichi stwierdziła ponownie zerkając to na Yamato to w kierunku dziesiątki. Przez moment wydawało się jej, że słyszy głos swojej siostry ale pomyślała, że się przesłyszała. O tej porze Akane jeszcze powinna smacznie spać. - Kapitanie Yamato a my się chyba znamy czyż nie?
- Tak? A skąd jeśli oczywiście można wiedzieć? - zapytał lekko zdziwiony Sasuke.
- Poznaliśmy się w Anbu i przez krótki okres czasu współpracowaliśmy w Korzeniu. - Yamato odpowiedział za Ayako lustrując chłopaka.
- To wielki zaszczyt dla mnie, iż pan mnie pamięta.
- Proszę cię, nie panuj mi tutaj. Zwracaj się do mnie po prostu kapitanie Yamato lub Yamato. Poza tym jak mógłbym nie pamiętać siostry Kojiego.
- Cieszę się kapitanie, że o nim nie zapomniałeś....
- Koji był moim... naszym... przyjacielem. Jak mógłbym.... - Yamato westchnął na moment pochmurniejąc i szybko dodając. - No dobrze moi drodzy na dziś może zakończmy nasz trening. Jutro spotkamy się tak jak dzisiaj o czwartej rano. Mam nadzieję Ayako, że do nas dołączysz. Chciałbym zobaczyć jak rozwinęłaś swoje umiejętności.
- Dobrze kapitanie. Postaram się wymknąć z domu.
- Ayako to ty masz brata? Myślałam, że masz tylko siostrę? - Sakura spytała zbierając swoje rzeczy do małego plecaczka.
- Mój brat nie żyje... - Dziewczyna mruknęła odchodząc od nich by uniknąć kolejnych kłopotliwych pytań. Różowowłosa chciała coś jeszcze powiedzieć ale Sasuke położył jej dłoń na ramieniu i pokręcił głową.
Imahara podeszła do zbiegowiska ludzi, którzy obserwowali widowiskową awanturę pomiędzy Asumą Sarutobim, Kakashim Hatake, Kurenai Yuhi i Akane Ishidą, którą próbował powstrzymać i odciągnąć od nich jej mąż Takashi. Ayako akurat zjawiła się w momencie gdy Akane w przypływie wściekłości połamała kule Kakashiego, rzuciła nimi w niego a Kurenai nazwała ją wariatką.
 - O jest i nasza gwiazda! Powiedz mi czy to prawda?? - krzyknęła starsza z sióstr wskazując palcem na Kakashiego opierającego się z trudem o ogrodzenie.
- O co ci chodzi? I co ty tutaj wyprawiasz? - Ayako zapytała po chwili milczenia starając się zachować spokój.
- Powiedz mi czy to prawda? Czy wy jesteście razem? - Akane cedziła słowa powoli odganiając męża jak natrętnego komara.
- To nie twoje sprawy. - Dziewczyna próbowała się wykręcić od odpowiedzi. - Siostro przestań z siebie robić pośmiewisko. Chodź pójdziemy do domu i tam spokojnie porozmawiamy. Takashi pomóż mi proszę....
- Nie nigdzie nie pójdziemy dopóki nie wyjaśnimy sobie tego tutaj, teraz w tym momencie. - Wzburzona Akane odwróciła się do Hatake mówiąc. - Powiedziałeś jej wkońcu czy jeszcze nie? Przyznałeś się co zrobiłeś naszej rodzinie?
Ayako spojrzała na Kakashiego a następnie na Yamato orientując się momentalnie o co chodzi.
- Skoro milczysz czy chcesz tego czy nie ja to zrobię!
- Akane opamiętaj się. Jeszcze możemy to załatwić inaczej. - Asuma zaczął spokojnie przekonywać starszą z sióstr ale ta odepchnęła go od siebie każąc mu się zamknąć. Kurenai chciała coś powiedzieć ale zrezygnowała ciężko wzdychając.
- Czy ty wiesz, że twój kochaś razem z tamtym... - Ishida wskazała na stojącego obok Sakury i Sasuke Yamato - przed laty... podczas tamtej strasznej nocy.... gdy nasz brat wracał z misji do Konohy zaatakowali go i pozbawili życia? Zabili go z zimną krwią?
Ayako jak i reszta "widzów" zamarła słysząc te rewelacje. Kunoichi spuściła wzrok wbijając go w ziemię aż wkońcu odpowiedziała patrząc na Yamato:
- Tak siostro wiem o tym. Nie wiem jak ty się o tym dowiedziałaś ale ja wiem od lat... Gdy Czwarty Hokage nas ułaskawił oni obydwaj przyszli do mnie i oddali mi opaskę i kurtkę...
- Ty wiesz i jesteś z nim? Z mordercą naszego brata? Nasi krewni przewracają się w grobach patrząc z zaświatów na to wszystko! - Akane krzyknęła wstrząśnięta przerywając jej i potrząsając za ramiona.
- I co ja mam teraz zrobić? Może mi doradzisz? Czuję coś do niego od lat walcząc z nadmiarem złości i żalu. Nie mogąc pojąć co się wtedy stało. Ale teraz już zrozumiałam. Zrozumiałam, że to wina naszego ojca. To on zniszczył naszą rodzinę. Przez niego wszyscy nie żyją a my... Oni wykonywali tylko rozkazy a my.... a my musimy żyć dalej. - Ayako wkońcu wybuchnęła zaciskając tak mocno pięści, iż pobielały jej kłykcie.
Akane zbladła cofając się o krok do tyłu a następnie wymierzyła dziewczynie siarczysty policzek.
- Nie przychodź już do mnie ze swoimi problemami. Od dzisiaj nie jesteś już moją siostrą. - Kobieta z trudem wyszeptała odchodząc powoli nie odwracając się za siebie. Jej mąż chciał coś powiedzieć ale wkońcu i on w milczeniu posłusznie podążył za nią. Ayako stała jak słup soli mając łzy w oczach a prawy policzek palił ją niemiłosiernie od uderzenia. Zgromadzeni ludzie zaczęli szeptać między sobą komentując to co się wydarzyło i również powoli zaczynali się rozchodzić. Kakashi widząc, że Imahara zaraz się rozpłacze mocno kulejąc podszedł do niej, objął ją mocno teleportując się prosto do domu. Gdy tylko znaleźli się sami Ayako nie mogąc się już powstrzymać wybuchnęła płaczem a on bez słowa przytulił ją do siebie. Gdy tylko się wypłakała przez resztę dnia starał się poprawić jej humor i nawet Pakkun zrobił się jakiś milczący schodząc obojgu z drogi. Późnym popołudniem Hokage przysłała do ich mieszkania posłańca wzywającego Hatake do swojego tymczasowego biura w sprawie Naruto. Jonin chciał zignorować wiadomość nie chcąc zostawiać Ayako samej ale ta prawie wyrzuciła go za drzwi mówiąc, że skoro Tsunade go wzywa musi to być coś ważnego i że da sobie sama radę. Gdy tylko mężczyzna zniknął jej z pola widzenia kunoichi postanowiła również wyjść. Początkowo pomyślała nad spacerem ale wkrótce kroki zaprowadziły ją do mieszkania Tenshi z Sekcji A. Wdrapała się schodami na trzecie piętro czteropiętrowego budynku i przez chwilę stała tak przed drzwiami słuchając odgłosów dochodzących z wewnątrz i zastanawiając się po co ona wogóle tam przyszła. Jednakże zanim zdążyła zmienić zdanie i się ulotnić drzwi nagle się otworzyły i stanęła w nich oko w oko z rudowłosą Tenshi, która od razu wciągnęła ją do środka gdzie również byli Hial i Shinkou. Niestety oboje szybko się pożegnali stwierdzając, iż mają dużo spraw na głowie. Ayako tylko kiwnęła im głową po czym automatycznie odpowiedziała Tenshi, iż woli herbatę zamiast kawy.
- Chyba nie przeszkadzam? - zapytała siadając na wolnym krześle.
- Nie wcale. Nimi się nie przejmuj. Shinkou właśnie wyprowadza się ode mnie do Hiala i sama rozumiesz... Ale ty chyba nie powinnaś tutaj przychodzić?
- Tsunade nie musi o wszystkim wiedzieć. Nie mogłam usiedzieć w domu i tak jakoś przyszłam... - dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie pod lustrującym wzrokiem rozmówczyni.
- Coś się stało. I nie kłam mi tutaj. Zbyt długo cię znam żebyś mogła wcisnąć mi pierwszą lepszą historyjkę.
Ayako poczekała aż rudowłosa zaparzy zieloną herbatę w małych filiżankach po czym zaczęła opowiadać o wydarzeniach z dzisiejszego poranka.
- Wiesz, że nie jestem dobra w pocieszaniu. - Tenshi mruknęła zamyślona przyjmując od Ayako papierosa.
- Wiem ale jest jeszcze coś. Przyszłam prosić cię o pomoc.
- Jesteś w związku z legendą Konohy, słynnym kopiującym ninją i przychodzisz do mnie po pomoc? Cóż to może być skoro Kakashi...? - Tenshi zrobiła wymowną minę ale o mało nie zakrztusiła się herbatą widząc plecy wychodzącej Ayako. Momentalnie pobiegła za nią i złapała ją za rękę prowadząc spowrotem do małego saloniku połączonego z kuchnią.
- Sayuri proszę, nie mam dziś ochoty na takie żarty. Wogóle skąd się o tym dowiedziałaś?
- Przepraszam to było silniejsze ode mnie...Sama wiesz, że plotki szybko się roznoszą... Dobrze więc co chcesz mi powiedzieć?
Ayako odetchnęła i po dłuższej chwili milczenia wyrzuciła z siebie całą historię, która dręczyła ją od powrotu z misji. Tenshi milczała słuchając jej wywodów a gdy tamta skończyła wstała podchodząc do okna.
- Jeśli dobrze zrozumiałam jutro masz się spotkać z członkiem Akatsuki, którym jest zmartwychwstały Madara Uchiha podobno posiadający ważne dla ciebie informacje?
- Dokładnie tak.
Sayuri odwróciła się do niej z poważnym wyrazem twarzy mówiąc:
- Już się nie dziwię dlaczego nie mogłaś mu tego powiedzieć. Czy ty wogóle jesteś świadoma o co mnie prosisz? Jeśli nas na tym przyłapią... Za coś takiego grozi nam proces, więzienie albo coś gorszego...
- Gdybyś była w mojej sytuacji napewno postąpiłabyś podobnie. Tenshi błagam zgódź się... Nie chcę iść sama na jutrzejsze spotkanie... - Ayako podeszła do dziewczyny patrząc na nią wyczekująco. Sayuri spuściła wzrok odzywając się wkońcu:
- Dobrze pójdę z tobą i będę cię ubezpieczać. Mam nadzieję, że nikt się o tym nie dowie.